Jak tam Wasze postępy treningowe? Wiecie, że być może są większe, niż przypuszczacie?
- Często mamy tendencję do wyznaczania sobie bardzo dalekiego celu i bagatelizujemy drogę, jaką faktycznie trzeba będzie pokonać, żeby ten cel osiągnąć. Poza dużym mierzalnym celem warto sobie wyznaczyć kilka mniejszych po drodze. Takich, które pozwolą zauważyć, że przesuwamy się do przodu.
- Pracując np. nad szpagatami, dobrze docenić każdy kolejny centymetr, o który przesunie się zakres. To naturalne, że u większości ludzi będzie to zajmowało sporo czasu. I nie warto przyspieszać tego procesu na siłę.
- Praca nad techniką, ułożeniem ciała i właściwym zaangażowaniem mięśni czasem zaowocuje “zmniejszeniem” zakresu, ale za to poprawi kontrolę, zmniejszy ryzyko kontuzji, pomoże zlikwidować nieprzyjemny ból i sprawi, że efekty zostaną na dłużej! Poprawienie techniki i zwiększenie świadomości ciała, to też jest progress!
- Z czasem powinien poprawić się komfort pracy, a to także postęp!
- Warto trenować we współpracy z fizjoterapeutą, który zna nasze cele treningowe. Czasem w gabinecie w ciągu kilku wizyt uda się zlikwidować blokady, nad którymi samodzielnie musielibyśmy pracować miesiącami.
- A jeśli stoimy w miejscu i czujemy, że nie ruszą się zupełnie nic, być może warto przemyśleć naszą metodę treningową. Wrócić do podstaw, zaobserwować nad czym i w jaki sposób pracować. Poszukiwania są elementem procesu i odpowiedź na pytania dlaczego coś nie działa, to też krok do przodu! Jeśli znajdziemy właściwe podejście do naszego układu ruchu, poczujemy różnicę!
No to jak? Czy doceniacie swoje postępy?