No chyba znasz odpowiedź!
Rozciąganie jest dla mnie MEGA przyjemne, relaksujące, albo konstruktywnie męczące, ale zawsze z POZYTYWNYM odbiorem przez mój układ ruchu.
Nigdy nie rozciągam się na siłę! I tak, czasem mam gorsze, “nie te” dni, kiedy moje zakresy są mniejsze od tego, do czego jestem przyzwyczajona. Dziś miałam tak z ramionami.
I wiesz, co wtedy robię? Robię mniej. Być może nieidealnie. Albo odpuszczam. Na pewno nie cisnę, bo “samo przejdzie”.
Dzięki takiej konsekwentnej pracy przez lata, mój układ nerwowy nie musi obawiać się, że to co zrobię, będzie nieprzyjemne, bolesne, niezdrowe. Dbam o to, by zachować balans autonomicznego układu nerwowego. Dbam o wyrównywanie napięć mięśni, o wzmacnianie. Duuużo wzmacniania.