Pracujmy nad nim, doskonalmy je, drobnymi kroczkami podążajmy w wymarzonym kierunku.
Pokonujmy to, co nas ogranicza.
Ale zamiast robić to na siłę, zamiast być może spieszyć się po jakiś efekt, spróbujmy znaleźć przyczynę. Tego, że teraz jakiś ruch jest dla nas niedostępny, jakiś zakres nieosiągalny. Że ćwiczenie nie jest przyjemne i np. powoduje ból.
Za to, że się ruszamy (w wielkim uproszczeniu) odpowiadają nasze mięśnie, mózg i układ nerwowy, który wysyła z mózgu do mięśni impulsy “rusz się” i wraca z informacją jak było.
Przez całe nasze życie gromadzimy te informacje, dzięki temu uczymy się nowych rzeczy oraz odcinamy dostęp do tego, co z jakiegoś powodu zostało uznane za niebezpieczne. Za każde “nie da się”, “boli” lub “uwaga, to niebezpieczne” odpowiada jakaś przyczyna. Oczywiście są też rodzaje ruchu, z którymi nasze ciało nie miało jeszcze styczności, więc możemy czuć, że “się nie da, bo nie wiadomo w jaki sposób miałoby się dać”.
Niezależnie od tego, jaki rodzaj ruchu wybieramy, starajmy się pamiętać, że nauka to złożony proces, a droga na siłę lub na skróty nie zawsze doprowadzi nas tam, gdzie chcielibyśmy dojść. Jeśli uczymy się czegoś nowego, przekraczamy kolejną granicę, warto przygotować ciało do tego. Wcale nie musi być tak, że droga na szczyt będzie spędzona w bólu, panice i łzach.
Bo w końcu, miejmy nadzieję, czekają nas jeszcze dziesiątki lat w tym ciele. Jeśli zużyjemy je zbyt mocno, zbyt szybko, (nawet zahaczając po drodze o ten wymarzony szczyt), to nadal pozostanie przed nami cała reszta życia.